Opowiadania erotyczne

Wrobiona w seks

– Narada u mnie za pięć minut – zapowiedziała Gośka wsuwając głowę do jej gabinetu. Martyna westchnęła w duchu. Domyślała się o czym będzie ta narada. Wszystkie myślały o tym, czy to w domu czy w pracy. Przez drzwi usłyszała jak Gośka dokładnie to samo powtarza Luizie, trzeciej ze wspólniczek. Zapisała projekt nad którym pracowała i zamknęła komputer.

– Chyba wszyscy wiemy jakie jest nasze położenie – zaczęła Gośka, gdy tylko usiadły przy konferencyjnym stole – nie muszę przypominać, że kolejny miesiąc jesteśmy pod kreską – przypomniała mimo wszystko. – Zlecenie od Kronena może nie tylko nas uratować, ale i wypromować. Niestety wygląda na to, że ci z Figaro znowu nas przebiją.

Martyna zacisnęła zęby, gdy pomyślała o ich konkurencji. Agencja Figaro biła ich na wszystkich frontach. Byli więksi, mieli lepszy sprzęt, więcej pieniędzy na kącie i mogli zaoferować klientom ceny o jakich ich malutka agencja nie mogła nawet pomyśleć. Założyły ją we trzy z głęboką wiarą, że za kilka lat będą znane, szanowane i bogate. Niestety konkurencja w postaci Figaro robiła wszystko by ich zniszczyć. Teraz stały już jedną nogą nad przepaścią, małe pchnięcie wystarczyło by je w nią zrzucić.

– Mamy jedną, jedyną szansę by z tego wyjść. Wiemy, że mamy dobry pomysł, trzeba tylko przekonać do niego Kronena.

– Taaaak, ale jak to zrobić. Próbowałyśmy już wszystkiego –westchnęła Luiza.

– Jeszcze nie wszystkiego – odpowiedziała Gośka i spojrzała na nie znacząco. Przez chwilę w ich małym biurze zaległa głęboka, znacząca cisza.

– Chyba nie myślisz o …. .

– Tak właśnie, O.

– Nie, mowy nie ma. Jestem mężatką, nie będę się puszczać – rozdarła się Luiza – a tak w ogóle to jak możesz proponować takie rzeczy.

– Uspokój się i przestań wydzierać, nie mówiłam o tobie. Wiadomo, że więcej z tobą zachodu, a niewiele pożytku. Ja bym się poświęciła, ale za mnie nie dostaniemy tego zlecenia.

– Czyli zostaję tylko ja – pokiwała głową Martyna, jakby przyznając rację swoim myślom.

– To nasza jedyna szansa, wiesz o tym. A poza tym, wszystkie wiemy o twoich przygodach. Kto byłby lepszy niż ty.

– Kto jeśli nie jak, tak. Uważacie mnie za dziwkę?

– Oj Martyna nie histeryzuj. Wszystko zostaje w tej firmie. Myślisz, że będziemy na ciebie krzywo patrzeć jeśli nas uratujesz?

– A jeśli nie?

– Wtedy koniec, wiesz o tym.

Martyna westchnęła ciężko i wbiła wzrok w przeciwną ścianę. Dylemat tylko z pozoru był trudny. Tak naprawdę nie miała wielkiego wyboru, nie mogła przecież zawieść koleżanek. Luiza w ubiegłym roku wzięła kredyt na remont mieszkania i naprawdę nie mogła sobie pozwolić na stratę pracy. Nie przy dwójce dzieci. Przypomniała sobie tych facetów z którymi spotkały się tydzień temu. Obaj starsi od niej o jakieś dziesięć lat, ale przystojni i zadbani. Dystyngowani, tak chyba mówi się o tego typu mężczyznach. Będą ją chociaż chcieli?

– No dobrze, niech wam będzie, zrobię to dla naszej firmy. Tylko pamiętajcie, że istnieje prawdopodobieństwo, że jednak mogę się ustatkować, więc jeśli któraś choć piśnie słówko mojemu hipotetycznemu facetowi to zabiję.

– Dzięki Martnko, nie zapomnimy ci tego – dziewczyny wyglądały jakby nagle wielki ciężar spadł z ich ramion. Dla nich sprawa została załatwiona i poczuły ulgę, że muszą się tym martwić.

Martyna przygryzła wargę zastanawiając się jak do diabła przeprowadzić coś takiego. Jutro po raz ostatni miały się spotkać z ludźmi od Kronena, tylko wtedy mogła coś zrobić.

*

Leżąc w swojej niewielkiej, ale pełnej wody wannie przygotowywała się psychicznie do tego co miała zrobić. Niechętnie przyznawała przed sobą, że ma tremę. Co innego seks ze stałym, znajomym partnerem, albo chociaż spontaniczne bzykanko z jakimś przystojniakiem. Tu nie mogło być mowy o czymś takim. To będzie wyrachowane, zimne coś za coś. Zanurzyła się w wannie jeszcze bardziej starając się wyobrazić i zaplanować przebieg jutrzejszego dnia. Oczywiście to co będzie z nimi robić w łóżku wyjdzie w praniu, ale na wszystko co stanie się przedtem miała wpływ.

Umyła włosy i wytarła się do sucha miękkim ręcznikiem, a potem całkowicie naga przeszła do garderoby. Długo przeglądała swoje najlepsze sukienki i kostiumy. Miała długie, opadające aż na łopatki czarne włosy, ciemne oczy i pełne usta, które bardzo podniecały mężczyzn. Spore piersi i długie nogi dodrze prezentowały się tak w spódnicach jak i w spodniach. Oczywiście musiała wyglądać profesjonalnie, ale podniecająco. Wreszcie zdecydowała się na ołówkową spódnicę i klasyczną białą koszulę, która miała tę zaletę, że była cieniutka i ładny koronkowy staniczek widać było doskonale. Dobrała do tego koronkowe stringi, pończochy i czarne szpilki. Powiesiła wszystko na krześle zaraz obok toaletki. Czuła, że w ten sposób naładuje się pozytywną energią na jutrzejszy dzień.

Noc miała bardzo niespokojną ciągle śniło jej się, że uprawia seks z przedstawicielami Kronnena a do ich sypialni wchodzą wciąż nowi mężczyźni i ustawiają się do niej w kolejce, a ona choć stara się ze wszystkich sił nie może ich wszystkich zaspokoić. Rano nałożyła najbardziej efektowny makijaż i założyła przygotowane ubrania. Była gotowa na wszystko.

Wchodząc do biura od razu poczuła panujące tam napięcie. Gośka i Luiza zmierzyły ją wzrokiem oceniając ubranie, makijaż, włosy. One same założyły eleganckie choć nierzucające się w oczy stroje. Będąc facetem od razu zwróciłaby uwagę na kobietę ubraną jak ona. Czekały poprawiając ostatnie szczegóły projektu cały czas mając świadomość, że wszystko to nie ma znaczenia. To nie było coś co przekona Panów Braniaka i Kaspera. Zdawało im się, że czas wlecze się niemiłosiernie, najgorzej czuła się Martyna, z nerwów pociły jej się dłonie i podskakiwała na każdy głośniejszy dźwięk. Wreszcie wybiła wyznaczona godzina i ich udręka się zakończyła. Drzwi do biura otworzyły się i weszli długo oczekiwani goście.

– Dzień dobry – Gośka od razu podskoczyła, witać wchodzących mężczyzn.

Martyna ponownie otaksowała ich wzrokiem, tym razem jednak myślała o nich jak o kimś z kim miała się przespać. Na samą myśl, ścisnęło ją w dole brzucha. Na szczęście obaj prezentowali się dobrze, nawet bardzo dobrze. Żadnych, nawet małych zaczątków brzuszka. Przeciwnie znakomicie skrojone garnitury podkreślały wysportowane sylwetki, do tego modne fryzury, wypielęgnowane paznokcie, miłe uśmiechy. Pierwszy raz poczuła, że może nie będzie to dla niej tylko nieprzyjemnym obowiązkiem. Podała rękę obu panom, a ci pochylili się do niej muskając ją lekko wargami.

Zasiadły przy stole, a Gośka jako nieformalna przywódczyni po raz kolejny prezentowała ich pomysł na promowanie nowego produktu firmy Kronen. Po pięciu minutach poczuła pierwsze kopnięcie, chwile potem następne. To Luiza dawała jej „dyskretne” znaki i przynaglała do działania. Westchnęła w duchu i uśmiechnęła się najbardziej uroczym uśmiechem na jaki było ją stać w tej chwili.

– Podać Panom coś do picia?

– Dwie kawy jeśli to nie kłopot – odpowiedział Artur Braniak.

Martyna uśmiechnęła się jeszcze raz myśląc jednocześnie, że ten dzień, a pewnie i noc będzie pełen szerokich „szczerych” uśmiechów i podeszła do ekspresu. Postawiła filiżanki na tacy i nim się odwróciła, odpięła jeszcze jeden guzik przy swojej koszuli. Gdy stawiała filiżanki przed gośćmi jej piersi opięte najdelikatniejszą koronką stanika, prezentowały się naprawdę pięknie. Dosłownie poczuła na nich spojrzenia obu mężczyzn. Pogawędzili jeszcze chwilę, a potem co było do przewidzenia panowie oznajmili, że przemyślą ich ofertę i jutro podejmą decyzję.

– Odprowadzę panów do wyjścia – zaproponowała Martyna, czując jak pali ją wzrok koleżanek.

Szli rozmawiając o błahostkach, Martyna szukała dobrego momentu by rzucić propozycję. Mimo, że kilka razy zostali na korytarzu sami, zawsze znajdowała jakiś powód by tego zaniechać. Jednak wyjście z biurowca zbliżało się nieubłaganie, jeszcze tylko kilkanaście metrów i jej szansa przepadnie. Na korytarzu nie było nikogo… .

– Czy już wiedzą panowie, która z ofert bardziej wam odpowiada?

– Właściwie to od początku bardziej podobała nam się wasza. Jednak ci z Figaro dali nam lepsze warunki, co dla naszych szefów nie jest bez znaczenia – Aleksander Kasper przepraszająco rozłożył ręce i uśmiechnął się smutno.

– A czy jest możliwość jakoś was przekonać? Mam na myśli, każdy nawet najbardziej niekonwencjonalny sposób.

Patrząc im po kolei w oczy, odpięła kolejny guzik przy swojej koszuli i odchyliła ją na bok ukazując jedną z piersi. Koronkowy, biały stanik był tak delikatny, że jej karminowy sutek widać było doskonale. Na twarzach obu mężczyzn wykwitły szerokie uśmiechy.

– Myślę, że taki aneks do umowy znacząco wpłynąłby na nasz wybór.

– Jestem gotowa na każde poświęcenie –Martyna splotła dłonie jak do modlitwy i skromnie spuściła oczy. Jeśli chciała potrafiła być natchnioną aktorką.

– Znakomicie – Artur Braniak objął ją ramieniem, a jego dłoń od razu zsunęła się na jej pośladki i ścisnęła jeden z nich. Martynie nie pozostało nic innego jak uśmiechnąć się do niego miło i pozwolić poprowadzić do wyjścia. Gdy tak szła między nimi czuła się jak owieczka prowadzona na rzeź przez dwa głodne wilki.

Limuzyna już na nich czekała. Zupełnie nie po dżentelmeńsku pierwszy do auta wsiadł Aleksander Kasper po nim zachęcona gestem Braniaka, Martyna i na końcu on sam. Szybko przekonała się jaki był cel tego zabiegu. Gdy tylko limuzyna ruszyła dłoń siedzącego po prawej Braniaka wsunęła się pod jej spódniczkę i po udzie pełzła w górę. Okryte pończoszką ciało minęła szybko, dopiero gdy trafiła na fragment nagiego ciała zatrzymała się na chwilę. Krótka to była przerwa, bo szybko przesunęła się na jej majteczki i objęła cipkę. Przez cały ten czas Martyna siedział jak sparaliżowana nie mogąc wyjść ze zdumienia, że to już, tak od razu. Miała nieodpartą ochotę zepchnąć dobierającą się do jej majtek dłoń i dać w pysk jej właścicielowi. Zamiast tego podciągnęła ciasną spódnicę do góry i szerzej rozsunęła nogi. Musiała robić dobrą minę do złej gry. Artur Braniak pocierał palcami jej cipkę przez cienki materiał, ale Martyna czuła, że niecierpliwi się by posunąć się dalej. Nie ochłonęła jeszcze z jednego szoku, gdy zauważyła, że Pan Kasper rozpina guzik spodni, a następnie wyjmuje z nich sterczącego już fiuta. Nadal się w niego wpatrywała, gdy chwycił ją za kark i pociągnął w dół. Nie zdolna do jakiegokolwiek sprzeciwu posłusznie pochyliła się nad jego pałę. Kątem oka złowiła jeszcze błysk wstecznego lusterka i wpatrzonych w całą scenę oczu kierowcy.

„Dranie, nie zasunęli nawet przegrody” – pomyślała, jeszcze nim jej usta opadły na twardego fiuta.

Cała jazda minęła jej jak w malginie. Na pół siedząc, na pół leżąc na kolanach Pana Kaspera ssała jego fiuta czując jednocześnie jak drugi mężczyzna odsuwa na bok zawadzający materiał majtek. Jego palce chwilę bawiły się badając płatki cipki by następnie wśliznąć się do jej wnętrza. Najpierw jeden, a po nich dalsze dwa. Nie był przy tym wcale delikatny, jego palce wpychały się głęboko, dotykały ścianek. Koniuszek jednego zagłębił się nawet w jej tyłeczek . Zaczęła mieć paskudne podejrzenie co do panów Braniaka i Kaspera, ale wszystko już zaszło za daleko by się teraz wycofywać. Dziewczyny w biurze liczyły na nią.

Gdy dojechali do hotelu, pieszczony przez nią mężczyzna prawie dochodził. Leżał z głową odchyloną do tyłu wzdychając głośno co jakiś czas i szarpiąc ją za włosy, gdy chciał by wzięła go głębiej. Zupełnie nie przeszkadzała mu obecność kierowcy. Za to ona myślała o nim cały czas. Rozchylone nogi i odsłonięta cipka były na pewno doskonale widoczna we wstecznym lusterku. Gdy drzwi się otworzyły puściła penisa i spróbowała choć trochę poprawić potargane włosy i garderobę. Obciągnęła tylko spódnicę, majtki musiały pozostać tak jak były.

Do windy szła prowadzona pod ramię i miała wrażenie, że widzi uśmieszki recepcjonisty i boya hotelowego. Dopiero kiedy weszli do apartamentu została zwolniona z czułej opieki.

– Coś do picia – zaproponował Artur podchodząc do barku.

– Dla mnie koniak – odparł Kasper zdejmując marynarkę i rozsupłując krawat. – A ty kochana, napijesz się czegoś?

– Nie dziękuję – odparła Martyna próbując za wszelką cenę zachowywać się jak najbardziej naturalnie. W jej głowie myśli poganiały jedna drugą. Zawsze była inteligentna i szczyciła się( chociaż tylko przed sobą) własną przenikliwością, teraz szybko analizowała sytuację w jakiej się znalazła.

Po co została tu przyprowadzona, wiedziała. To w jaki sposób się to odbyło wydawał jej się dziwny. Zero skrępowania, wahania czy niepewności ze strony mężczyzn dziwił. Kasper usiadł na fotelu i zdejmował buty i skarpetki. Za chwilę zostaną mu tylko spodnie. Wyglądało na to, że ci dwaj mają to wszystko przećwiczone, a więc nie robili tego po raz pierwszy, a to oznaczało, że … . Musiała choć trochę przejąć inicjatywę, nie być tylko lalką do wypieprzenia. Choćby tylko dla własnego ego.

Stanęła na środku pokoju i rozpięła resztę guzików u koszuli jakie jej jeszcze zostały. Braniak podał koledze szklankę i teraz stali obaj naprzeciwko niej pijąc i przyglądając jak się rozbiera. Kiedy wreszcie ściągnęła majteczki odsłaniając ładnie wydepilowaną cipkę i stanęła przed nimi naga, pokiwali z uznaniem głowami. Naga zawsze wyglądał świetnie i tak prezentowała się każdemu facetowi z którym spała, jeśli tylko oczywiście miała okazję. Pożądanie i zachwyt i w ich oczach znakomicie dodawał jej pewności siebie i motywowało do dalszych ćwiczeń.

Odwróciła się na pięcie i kręcąc pupą poszła do sypialni, wskoczyła na wielkie, posłane na biało łoże i uklękła wypinając zgrabną pupkę. Jej czarne włosy rozsypały się po wygiętych we wdzięczny łuk plecach i spadały po bokach, piersi zwisały ciężko. Odgarnęła za ucho niesforny kosmyk przyglądając się swoim kochankom. Aleksander Kasper odstawił na stoliczek pustą szklankę i ukląkł za nią. Rozchylił jej pośladki i przesunął językiem po całej długości cipki. Martyna wiedziała kiedy ktoś chce jej sprawić przyjemność. Mężczyzna za nią robił to tylko by ułatwić sobie wejście. Chwilę później poczuła jak przykłada do niej swojego drąga i przymknęła oczy czekając na pierwsze pchnięcie. Wbijał się w nią powoli, wycofując i pakując go w nią za każdym razem głębiej. Oblizała spierzchnięte usta, bo penis którego w sobie właśnie miała nie należał do średniej europejskiej. Wypełniał ją całą, a czuła, że to jeszcze nie wszystko. Westchnęła mimowolnie, kiedy w końcu jego biodra dotknęły wypiętych pośladków, a dwie kule jąder otarły się o cipkę. Poczuła, że materac przed nią się ugina i otworzyła oczy. Przed nią klęczał nagi Artur Braniak z fiutem celując w jej usta.

Teraz była brana z przodu i od tyłu. Nie mogła się skoncentrować ani na wbijającym się w nią fiucie, ani na pieszczeniu tego w ustach. Mężczyźni zupełnie się tym nie przejmowali. Jeden złapał ją za pośladki raz za razem pakując w nią całą długość swej pały, drugi trzymał jej głowę w obu dłoniach wbijając się w usta. Gdy brakowało jej tchu wychodził z nich na chwilę pozwalając odetchnąć, łapała wtedy zachłannie powietrze w dwójnasób czując mocne rżnięcie jakie fundował jej Aleksander Kasper. Stawało się to coraz bardziej przyjemne, rozpalało jeszcze mocniej. Coraz chętniej poddawała się temu co z nią robili. Nigdy nie była brana „na dwa baty” i było to perwersyjnie przyjemne doświadczenie. Nie wiedziała ile to trwało, ale w pewnym momencie oba fiuty zniknęły. Zaczęła się podnosić.

– Nie ruszaj się- powiedział któryś z nich stanowczym tonem. Opadła z powrotem na drżące z emocji ręce. Mężczyźni zmieniali się miejscami obchodząc łóżko. Teraz to Artur Braniak wbił się z westchnieniem satysfakcji w jej cipkę, a Aleksander Kasper podstawił jej fiuta pod usta.

*

Resztką racjonalnych myśli Martyna analizowała całą sytuację i nie mogła w to uwierzyć. Leżała teraz na plecach z pupą na krawędzi łoża. Nogi trzymała prawie przy samych ramionach, chwyciwszy je pod kolanami, bo tak nakazał jej stanowczy głos, a w jej cipkę wbijał się któryś z szanownych kontrahentów. Nawet nie wiedziała który, zmian które zrobili było kilka i straciła już rachubę.

I to tyle z jej planów by zachować nad wszystkim kontrolę. Dawno porzuciła te mrzonki. Nigdy jeszcze nie kochała się przez tak długi czas, w tylu pozycjach. Ci mężczyźni pokonali ją, sprawili że posłusznie spełniała każde ich życzenie, nie dla kontraktu, ale z podniecenia. Czuła, że jeszcze chwila, a będzie szczytować. Nie starała się o to, nawet nie myślała o orgazmie, jednak teraz drżała na całym ciele, wiła na łóżku, jęczała. Kto by pomyślał, że dwóch starszych panów zafunduje jej coś takiego. Otworzyła oczy i rozejrzała po sypialni. Przed nią klęczał Artur Braniak, trzymał ją za uda, tuż nad cipką i patrzył jak jego fiut wbija się w jej ciało. Drugi mężczyzna stał oparty o komodę popijając coś ze szklaneczki i przyglądał się im. Opuściła głowę z powrotem na materac. Orgazm zbliżał się coraz szybciej, czuła go już w dole brzucha rozchodził się falą w górę. Jęczała za każdym razem gdy penis ocierał się o górną ściankę pochwy powodując, że po jej skórze przechodziły serie malutkich dreszczy. Niespodziewanie mężczyzna wyszedł z jej cipki.

– Nie wychodź – wychrypiała zawiedziona, bo rozkoszna fala zaczęła się cofać.

Artur Braniak nic nie odpowiedział, poczuła za to jak nakierowuje swój penis w drugą z jej dziurek. Westchnęła, gdy poczuła jak jego główka trafia dokładnie tam gdzie powinna, a on zaczyna wpychać się do środka.

– Poczekaj – poprosiła podnosząc się odrobinę. Na próżno. Mężczyzna nie zwracał na nią uwagi, przytrzymał tylko mocniej jej nogi i wbijał dalej. Czując ulgę, gdy główka penisa przebiła się głębiej opadła z powrotem na łóżko. Obok niej usiadł Aleksander nadal ze szklaneczką w jednym ręku i zaczął od niechcenia pieścić jej łechtaczkę. Zrobiło jej się przyjemnie. Penis w jej tyłeczku przestał przeszkadzać, zniknęło też to dziwne uczucie. Poruszał się teraz swobodnie, a tarcie o delikatne, ciasne ścianki sprawiało, że zaczęło się to podobać. W końcu nie robiła tego pierwszy raz. Orgazm znów zaczął się zbliżać. Bezwiednie ujęła w dłoń penis siedzącego obok niej mężczyzny i poruszała nim wijąc się przy tym na łóżku. Popędzała ich obu mieszając jęki z prośbami.

Nie słuchali jej wcale. Nadal robili to w swoim rytmie i ponownie przestali, gdy była już tuż, tuż od orgazmu. Zaczęło się to robić nie do zniesienia, całe ciało aż wrzeszczało o spełnienie, każdy ruch w jej cipce czy pupie sprawiał niewiarygodną przyjemność, a oni co chwila przerywali. Nie rozumiejąc dobrze o co chodzi pozwoliła posadzić się na penisie leżącego mężczyzny i zaczęła ujeżdżać w taki sposób by jej łechtaczka jak najbardziej ocierała się o jego biodra. Głowę odchyliła do tyłu i zacisnęła powieki, całkowicie pogrążając się w przyjemności.

– Pochyl się – nakazał ktoś popychając jej ramiona do dołu.

Posłuchała instynktownie stanowczego tonu i wtedy poczuła, że ktoś próbuje wepchnąć się do jej tyłeczka. Westchnęła zaskoczona i zaczęła protestować. Była pewna, że nic już w siebie nie zmieści. Gruby fiut wypełniał jej cipkę, a teraz jeszcze to!

Chciała odwrócić się by powiedzieć to wszystko facetowi z tyłu, ale ten na którym siedziała złapał ją mocno za kark i przyciągnął do siebie. Dzięki temu wypięła się jeszcze bardziej i jej tyłeczek zaczął ustępować, pod niesamowicie twardym fiutem. Na chwilę ona i leżący pod nią mężczyzna zastygli. Poruszał się tylko wbijający w jej pupę fiut. Nie było jednak tak źle jak się obawiała. Gdy już przecisnął się przez najwęższe miejsce poczuła się wspaniale. Obie pały zaczęły poruszać się w niej na przemian. Mogła czuć jak ocierają się o siebie oddzielone tylko cieniutką błonką jej ciała. Wypełniające, rozrywające, penetrujące. Każdy z nich za wszelką cenę próbował wejść w nią głębiej. Ściskana przez dwa ciała, trzymana przez cztery ręce, nie mogąca się poruszyć, ani nawet zaczerpnąć głębszego oddechu. Czuła, że odlatuje. Mimo to dwa tłoki nadal w niej pracowały, nawet, gdy wiła się w roznoszącym ją orgazmie. Nawet, gdy bezsilnie drapała pościel i kopała materac. Wreszcie przygniótł ją ciężar ciała faceta na górze, mgliście pomyślała, że na pewno skończył w jej tyłeczku. Ten pod nią też leżał bez ruchu. Przez chwilę trwali tak niczym ludzka kanapka, dysząc tylko ciężko i dochodząc do siebie. Po chwili mężczyzna stoczył się z jej pleców. Ona, choć nie miała zupełnie sił, ani tym bardziej ochoty, również zsunęła się na wolną stronę łóżka. W tym momencie nic jej nie obchodziło. Ani to, została wykorzystana przez dwóch facetów, ani to, że na pewno przedstawia sobą teraz niezły obrazek, ani nawet to, że ich sperma wysącza się z niej na pościel.

Minęła chwila, gdy usłyszała krzątaninę jej kochanków. Otworzyła oczy spostrzegając, że obaj zbierają porzuconą garderobę ubierając się niespiesznie.

– Wybacz nam kochanie. Kiedyś, przelecielibyśmy cię jeszcze nie raz, ale nie jesteśmy już tacy młodzi. Dlatego teraz robimy to raz, a porządnie – wyjaśnił Aleksander Kasper widząc, że ich obserwuje.

– Mam rozumieć, że często robicie coś takiego? – Zapytała staczając się z łóżka i na chwiejnych nogach zbierając swoje rzeczy.

– Często. Nie za każdym razem, ale prawie zawsze trafi się jakaś zdesperowana firma, która nam coś takiego zaproponuje. Dlatego między innymi wybieramy te małe, biedne. Nawet nie wiesz ile ślicznotek przelecieliśmy dzięki temu.

– To chyba nielegalne, prawda – zapytała czując narastający gniew, że dała się tak załatwić.

– Ej mała, nie denerwuj się – roześmiał się Artur Braniak podchodząc do niej i muskając pierś – skoro sami nam proponują nie wypada odmawiać. Zwłaszcza, że twoja koleżanka tak cię zachwalała.

– Gośka? A to szmata, zatłukę ją jak wrócę – po chwili nadeszła niepokojąca myśl – ale dostaniemy to zlecenie, prawda?

– Tak kochanie, dostaniecie. Ci z Figaro prawie wszystko mają lepsze, ale dziewczyny u nich strasznie słabo dają dupy.

Rozśmieszyło ich to tak bardzo, że chichotali jeszcze wychodząc z pokoju. Martyna korzystając z tego, że została sama weszła pod prysznic i zaczęła planować co urwie Gośce jak tylko ją zobaczy. Z drugiej strony seks jaki przeżyła był chyba najlepszy w życiu. To, że została wykorzystana nie przeszkadzało jej aż tak bardzo. No, ale jej wspólniczki nie muszą wiedzieć o wszystkim.