Pierwsze upokorzenie
Jeszcze w trakcie pracy K. otrzymała kolejną wiadomość od Pana A.
– Masz natychmiast pobrać tą aplikację.
W wiadomości był link – nic jej nie mówił, ale podejrzewała, że to może być jakiś wirus, który miał opanować jej komórkę, by była pod jeszcze większą kontrolą Pana A. Chwilę analizowała wszystkie za i przeciw, by w końcu ściągnąć tą apkę. Przyglądała się paskowi pobierania, a gdy doszedł do 100 procent, zaczęła szukać tej aplikacji w telefonie – jednak nie było po niej żadnego śladu.
– Ta aplikacja jest dla mnie, nie dla ciebie. Nie jest widoczna dla ciebie. Ciekawość to pierwszy stopień do kolejnej kary, suko. Wracaj do pracy.
Gdy była już przed swoim domem, Pan A. odezwał się znowu.
– Do końca dnia masz chodzić po mieszkaniu tylko w bieliźnie. Nie masz prawa ubrać nic innego niż majtek i biustonosza, bez względu na okoliczności.
– Tak, panie.
Nie wydawało się to zbyt wymagające zadanie – w końcu nie miała zamiaru nigdzie już dziś wychodzić. Nie spodziewała się też gości, a mąż i tak miał wrócić późnym wieczorem. Nie minęła jednak godzina, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. K. zarzuciła na siebie szlafrok i poszła otworzyć. Przed drzwiami stał dostawca pizzy.
– Proszę, to zamówiona pizza dla pani.
– Ale ja nie zamawiałam przecież – odpowiedziała K.
– Nie wiem, czy to pani, czy mąż. Jest zapłacona, więc niech pani bierze.
K. wzięła karton i zamknęła drzwi. Nie bardzo wiedziała, co o tym myśleć. Jednak po kilku minutach odezwał się Pan A.:
– Znowu złamałaś zasady. Miałaś być do końca dnia tylko w bieliźnie.
– Ale Panie…
– Nie interesują mnie Twoje wyjaśnienia. Miałabyś i koniec dyskusji. Za karę, zdejmujesz stanik i już nic nie zakładasz na górę. Będziesz chodziła z cyckami na wierzchu, skoro nie umiesz się dostosować i docenić tego, że twój mąż jeszcze o niczym nie wie.
– Tak, panie.
K. zastanawiała się, skąd Pan A. mógł wiedzieć, że założyła szlafrok. Czy to on był tym dostawcą pizzy? A może obserwował wszystko z ulicy? Zdjęła stanik i zajęła się swoimi sprawami. Po jakimś czasie znowu odezwał się dzwonek do drzwi. K. postanowiła udawać, że nie ma nikogo w domu. Przecież nie otworzy drzwi komuś obcemu bez biustonosza. Ale Pan A. miał wobec niej inne plany.
– Natychmiast otwórz.
K. podeszła do drzwi i uchyliła je tylko trochę, wychylając tylko głowę.
– Słucham Pana?
– Ja w sprawie tej zepsutej lodówki. Mąż do mnie dzwonił.
– Ale lodówka działa. A gdyby do pana dzwonił mój mąż, to bym chyba o tym wiedziała!
– Pani kochana, ja nie mam czasu na wasze dowcipy czy gierki. Kto mi zapłaci za czas na dojazd tutaj?
– Ile Pan chce?
– 50 zł styknie.
– Proszę poczekać, zaraz przyniosę pieniądze i niech pan sobie pójdzie.
K. chciała zamknąć drzwi, gdy facet przed drzwiami włożył w szparę w nogę.
– O nie, kochana, nie dam się wystawić. Zamknie Pani drzwi i już ich nie otworzy. Znam ja was, paniusie.
– To proszę tu zostać, zaraz wracam.
K. poszła po torebkę, wyciągnęła banknot 50 zł. i wróciła do przedpokoju, gdzie już stał mechanik. Zaczerwieniła się, zasłoniła jedną ręką piersi, a drugą – majtki. Było jej wstyd, a jeszcze ten facet tak na nią lubieżnie patrzył… Pewnie nie co dzień miał takie widoki.
– Proszę, pana pieniądze i proszę natychmiast stąd wyjść…
– Może mi pani zapłacić inaczej, dogadamy się – zarechotał w taki zbereźny sposób.
– Jak pan natychmiast nie wyjdzie, dzwonię na policję!
– Dobra, dobra, już idę. Łazi taka z cyckami na wierzchu, a jak facet chce popatrzeć, to zboczeniec, to dzownię na policję… Kto was zrozumie, kobiety? Kto was zrozumie?
K. zamknęła za nim drzwi. Poczuła się upokorzona, zawstydzona.
– Grzeczna dziewczynka – Pan A. ją pochwalił. – Za to wieczorem będziesz bardzo niegrzeczna, tak jak zapowiedziałem.