Zemsta żony na mężu tyranie
Jan po raz kolejny wrócił ze spotkania biznesowego totalnie pijany. Nie miał nawet siły zdjąć garnituru. Na progu tylko obrzucił stekiem wyzwisk swoją żonę, Basię i położył się na całą szerokość łóżka. Dziewczyna już wiedziała, że znowu będzie musiała spać na fotelach, ale i tak się cieszyła, że tym razem nie oberwała w twarz od Jana. Czasem mu się zdarzało – Basia tłumaczyła go wtedy, że gdzieś musi odreagować stres, że zasłużyła. Nie miała też odwagi odejść od niego – bo z czym i gdzie? Dom pod miastem był jego, ona nie zarabiała, nawet studiów nie skończyła. To on był panem i władcą, bo zarabiał. I to całkiem przyzwoicie, w jednej z największych kancelarii prawniczych w Warszawie. Czasem widywała go w telewizji, gdy tłumaczył widzom jakieś prawnicze zawiłości. Był wtedy taki miły, szarmancki. Nie to co w domu, za zamkniętymi drzwiami. Nigdy nie pozwolił jej pójść do pracy, miała zajmować się domem – prać, gotować, sprzątać. Wszystko musiało być tak, jak on chciał – bo przecież on zarabiał. Traktował ją jak prywatną służącą i śmiecia.
Jednak tego dnia Basia postanowiła skończyć z mężem tyranem. Przygotowywała się do tego momentu od kilku tygodni. Wiedziała, że albo teraz, albo nigdy. Poczekał, aż Jan twardo zasnął. Wzięła swoją komórkę i wysłała jednego, krótkiego SMSa – „JUŻ”. Numer wbiła z pamięci – nie chciała, by Jan, który często kontrolował jej komórkę i konta społecznościowe, czegokolwiek się domyślił.
Po kilkunastu minutach pod ich dom zajechało czarne BMW. Wysiadło z nich dwóch, dobrze zbudowanych mężczyzn – ogolonych na łyso, z licznymi tatuażami. Weszli do mieszkania Basi i Jana. Wyższy z nich mocno przytulił Basię, jakby upewniając ją, że dobrze robi. Polecił jej wyjść do kuchni, zaparzyć sobie herbatkę i poczekać, aż ją zawołają do pokoju. W tym czasie ten niższy ze sportowej torby wyciągnął stojak i kamerę. Ustawił ją na śpiącego Jana. Po chwili wyciągnął też kilka sztuk ciężkich, policyjnych kajdanek oraz kajdanki na nogi z metalowym drążkiem. Kilkoma szybkimi ruchami skuł ręce Jana z ramą łóżka. Gdy próbował przypiąć mu nogi, jak niespodziewanie się obudził.
– Co jest? – krzyknął. Zanim jednak zorientował się, co się dzieje, wyższy z mężczyzn rzucił się na niego, przyłożył swoją dłoń do jego ust i mocno zacisnął:
– Zamknij się, śmieciu.
Jan próbował się szarpać i kopać nogami, ale najpierw mężczyźni zakleili mu taśmą usta, a następnie, we dwójkę, unieruchomili mu nogi. Zdezorientowany i jeszcze pijany Jan próbował zebrać myśli.
– Pogadalibyśmy jak facet z facetem, ale dla mnie jesteś zwykłą ciotą. Skoro nie masz szacunku do kobiet i własnej żony, skoro potrafisz ją uderzyć, to teraz nadszedł czas dania ci lekcji, co robimy z takimi jak ty. Po tych słowach, ponownie sięgnął do torby. Wyciągnął z niej maczetę. Przyłożył ją do szyi Jana i w milczeniu patrzył na niego. Widział strach w jego oczach.
– Basia też się ciebie bała i miałeś to gdzieś. Niższy z mężczyzn przyniósł wielkie, rzeźnickie nożyce. Rozciął mu najpierw koszulę, następnie spodnie. Leżał teraz w samych bokserkach. Jednak i ona po chwili zostały rozcięte.
Teraz maczeta powędrowała w okolice jego krocza. Jan poczuł, jak zimne ostrze dotyka jego członka. Skuliłby się, ale bał się poruszyć.
– Będziesz grzeczny? – Jan tylko skinął głową.
– Ale kara i tak musi być – dorzucił ten niższy.
Po chwili do pokoju, w którym leżał związany Jan, wszedł kolejny mężczyzna.
– Poznaj Alana – to nasz kolega gej. Zostawimy Was teraz samych. Po tych słowach, obrócili Jana na plecy, niczym kukłę, poprawili wiązania i kajdanki. Jan klęczał teraz z rozszerzonymi nogami, nie mogąc wykonać żadnego ruchu. Miał tak szeroko rozstawione nogi, że nie mógł nawet zacisnąć pośladków.
Alan stanął tuż za nim. Pogłaskał go po tyłku, przejechał palcami po jego jądrach i penisie. Następnie zdjął spodnie i bieliznę. Wziął na ręce trochę żelu intymnego, a następnie włożył mu głęboko w odbyt dwa palce. Gdy już uznał, że jest dość nawilżony, resztki żelu wytarł o jego policzki. Z wielkim impetem włożył mu penisa w tyłek. Może nie był on wielkich rozmiarów, ale Jan go wyraźnie poczuł. Po kilkunastu minutach Alan doszedł. Dziwne ciepło wypełniło Jana od wewnątrz. Sperma, wypływała mu z odbytu, delikatnie spływając po jego udach. Ten, który właśnie go przeleciał, ubrał się i wyszedł. Po jakimś czasie do pokoju znowu weszli ci dobrze zbudowani mężczyźni. Tym razem posadzili go na podłodze.
– Podobało się? – ale odpowiedziały im tylko niezrozumiałe pomruki.
– Widzę, że jeszcze mu mało – zaśmiał się ten niższy i jednym szybkim ruchem zdarł mu taśmę, zaklejającą jego usta.
– Przepraszam… – wyszeptał Jan.
– Nie nas masz przepraszać, ale Basię. Ale to jeszcze nie koniec. Teraz z uśmiechem na twarzy, zrobisz mojemu koledze loda. I wszystko połkniesz. Nie ma wypluwania!
– Ale… – Jan chciał zaprotestować, ale w tej samej chwili, tuż obok jego penisa, jeden z mężczyzn położyl maczetę. Drugi z nich rozpiął rozporek i przyłożył mu penisa do ust.
– A teraz otwórz ładnie buzie i powiedz AAAA… Leci samolocik – śmiał się rubasznie… – Wyglądasz teraz jak gejowski aktor porno…
Choć niechętnie, Jan otworzył usta. Napastnik włożył mu penisa głęboko w gardło. Chwycił go też za głowę, tak samo, jak on wielokrotnie chwytał Basią podczas seksu oralnego. Ciągnąc go za włosy, sterował jego głową tak, by mu było przyjemnie. Wreszcie spuścił mu się w usta. Gdy tylko wyciągnął penisa, natychmiast ponownie zakleili mu usta taśmą. Czy tego chciał, czy nie, Jan musiał połknąć sperm
– A teraz, gratis od firmy – pokażemy ci, jak należy traktować kobiety.
– Basiu, zapraszamy do nas.
Koniec części pierwszej
W oczekiwaniu na kolejną część, zapraszamy do: